niedziela, 31 stycznia 2016

A Ty w jakie zwierzę byś się wcielił? Czyli o zwierzętach w sztuce współczesnej ciąg dalszy #2

 Ludzie/Zwierzęta Grzegorz Kowalski
Fragment zdjęcia z projektu Ludzie/Zwierzęta Grzegorza Kowalskiego
         Po chwilowej zmianie tematu wracamy do dalszych rozważań na temat zwierząt w sztuce współczesnej. Dzisiaj mniej bliskości ludzko-zwierzęcej, za to więcej zagadnień problemowych i trochę słów o ludzkiej zwierzęcości. Zapraszam!

           Na zakończenie pierwszej notki o zwierzętach w sztuce zadałam pytanie o nasz (jako społeczeństwa) stosunek do zwierząt. Zatem jak artyści dzisiaj mówią o naszej dominacji nad naturą i toposie człowiek vs. natura w zwierzęcym wydaniu?


          Głos sztuki w zasadzie jest podobny do głosu jej czasów, czasem chwilę swoją epokę wyprzedzi, czasem wspomni problemy już mniej aktualne, niemniej sztuka stara się być na bieżąco. Nic zatem dziwnego, że wśród artystów są i tacy, którzy za palący problem swojej sztuki, a także i naszego społeczeństwa, uważają nasz stosunek do nadprodukcji jedzenia, która związana jest nie tylko z przeniesieniem hodowli na poziom przemysłowy, ale również wiążącą się z tym rozwojem specyfików wzmacniających czy przyśpieszających wzrost. Choć sama jestem daleka od straszenia złą chemią i jeszcze bardziej złą inżynierią genetyczną, to jednak animacyjna wizja Louisa Rigauda, powoduje mój niepokój.


Copier-cloner na kanale Vimeo artysty (louis rigaud)

          Oczywiście wizja ta jest mocno przesadzona, tak jak każda wizja antyutopijna i choć bawi mnie poszukiwanie parametrów naturalnych, to jednak daleka jestem od stwierdzenia, że mięso jedzone dzisiaj jest tak bardzo nienaturalne, plastikowe i złe. A jednak ten problem istnieje, porusza go co raz więcej osób. Dlatego też sięgają po niego artyści. 

           Dla mnie osobiście mocniejszym głosem w temacie hodowli przemysłowej zwierząt jest poetycki performens Artura Malewskiego z wystawy Ecce Animalia, o dość chłodnym tytule 1000g. Artysta w czasie wernisażu przy pomocy plastikowego wiaderka (takiego jakiego używa się m.in. do sprzedaży kleju) uklepał babkę z ziemi. Na załączonej do pracy etykiecie dowiadujemy się co na taką ziemię się składa. I tak:


 60,3% ziemia rolna
pozostała część to kości kończyn, w tym 98,55% to kości zwierząt hodowlanych, 1,06% kości zwierząt łownych, a 0,51% kości ludzkie

Artur Malewski, 1000g
Artur Malewski, 1000g - zdjęcie znalezione na obieg.pl

          Oczywiście przestrzegam przed braniem tej pracy dosłownie. ;) Dane, przedstawione na etykiecie, to nic innego jak mieszanka danych statystycznych z terenu Polski, nie rzeczywisty skład ziemi. Tak zatem 60,3% to liczba mówiąca jaki obszar powierzchni Polski stanowią ziemie uprawne, 98,55% to statystyczny roczny procent zwierząt hodowlanych przeznaczonych na ubój, 1,06% to statystyczny roczny odstrzał zwierząt z ramienia Polskiego Związku Łowieckiego, a 0,51% to średnia umieralność ludzi w Polsce.

         Myślę, że te liczby, zwłaszcza zestawione ze sobą, mówią wiele o skali produkcji mięsa. Może rzeczywiście, tak jak sugeruje nam Rigaud, grozi nam przeciążenie systemu?

         Inną pracą Malewskiego dotyczącą śmierci zwierzęcia wskutek działań człowieka, mówiąca tym razem o śmierci bardziej intymnej, jednostkowej, jest Łajka czyli instalacja przypominająca kosmiczną kapsułę. Gdy podejdziemy bliżej niej, jesteśmy w stanie zobaczyć w środku wykrzywiony cierpieniem psi pysk. Spotkałam, się z interpretacjami, że jest to uchwycony moment śmierci Łajki, która w imieniu nauki umiera samotnie w kosmosie:


Artur Malewski, Łąjka, z archiwum Zachęty
Artur Malewski, Łąjka, z archiwum Zachęty

         Nieco odmiennym, spokojniejszym spojrzeniem na historię Łajki jest praca Agaty Zbylut z 2011 roku, która również nosi tytuł Łajka. Tym razem mamy osamotnione zwierzę wpatrujące się z pewnego rodzaju fascynacją ale i smutkiem w rozgwieżdżone niebo. Czy Łajka wie jaki los czeka ją w kosmosie? Czy zdaje sobie sprawę z tego jakie znaczenie będzie miał jej lot? Co właściwie czuje? Praca Zbylut nie odpowiada nam na te pytania, tylko sama je zadaje. W pewien sposób uczłowieczając Łajkę, dając jej postaci uczucia i przemyślenia, o które zazwyczaj nie podejrzewamy zwierząt. Pytanie tylko, właściwie dlaczego?


Alicja Zbylut, Łajka
Alicja Zbylut, Łajka zdjęcie pochodzi ze strony artystki

Alicja Zbylut, Łajka
Alicja Zbylut, Łajka zdjęcie pochodzi ze strony artystki

         Uprzedzają Wasze pytania - podobizna pieska została wykonana z masy papierowej i oklejona sierścią.

          Wracając jednak do pytań związanych z Łajką - jak to w końcu jest z tymi uczuciami i przemyśleniami? W końcu w naszej kulturze od lat używa się procesów animizacji, albo personifikacji zwierząt. Dzisiaj też mówi się głośno o naszej zwierzęcej naturze i braciach mniejszych, powstają książki które próbują przepisać historię ludzkości z perspektywy zwierząt. Myślę czasem, że jednym z pytań, które pozwoliły nam dojść do obecnego poziomu empatii wobec innych stworzeń, jest to które w roku 1977 (kiedy jeszcze nikt nie słyszał o posthumanizmie!), zadał kilku swoim znajomym Grzegorz Kowalski:

„Czy mógłbyś i czy chciałbyś wcielić się w zwierzę przed obiektywem?”     
         W ramach odpowiedzi powstał cykl fotografii, uzupełnionych o przemyślenia pytanych. Efekty są zadziwiające - wielu z uczestników projektu odmawia wcielania się, postanawia, że przed obiektywem będą sobą, tyle, że pokażą swoją bardziej zwierzęcą stronę

Ludzie/Zwierzęta, Grzegorz Kowalski
Ludzie/Zwierzęta, Grzegorz Kowalski

Ludzie/Zwierzęta, Grzegorz Kowalski
Ludzie/Zwierzęta, Grzegorz Kowalski

Ludzie/Zwierzęta, Grzegorz Kowalski
Ludzie/Zwierzęta, Grzegorz Kowalski

Ludzie/Zwierzęta, Grzegorz Kowalski
Ludzie/Zwierzęta, Grzegorz Kowalski

          I  tak kobieta fotografująca się jako kot, stwierdziła, że musi to zrobić ponieważ, wszyscy widzą w niej coś kociego i traktują jak kociątko, mężczyzna zatopiony w śniegu, stwierdził, że podziela zwierzęcą fascynację śniegiem, kobieta z puchem, wybrała tą materię ponieważ budzi ona w niej silne doznania, zaś kobieta z ostatniego zdjęcia, identyfikując się ze swoją potrzebą odczuwania poprzez zmysł węchu, przed obiektywem obwąchuje się wraz ze swoimi dziećmi. Więcej o tym projekcie możecie przeczytać z wydanej ostatnio publikacji Pytania. (Przejrzałam w księgarni i polecam, niestety nie jest obecnie na moją kieszeń, ale na pewno uzupełnię o nią swoją biblioteczkę. Kiedyś.)

        Notabene, ostatnia z tych prac budzi moje silne skojarzenia, z nieco bardziej współczesnymi pracami Lilianny Piskorskiej, której prace, jak sama pisze, mogą próbować odebrać słowu „zezwierzęcenie” jego negatywne konotacje. Myślę, że w tym aspekcie na szczególną uwagę zasługują jej Ćwiczenia z oddychania oraz instalacja Suki. Autoportret z kochanką.
           
Kadr z Ćwiczeń z oddychania Liliany Piskorskiej, źródło strona artystki
            
Choć sama artystka, nie wspomina zwierzęcości w opisie tego projektu, to jednak jej Ćwiczenia z oddychania, to zapis video warsztatów do których Piskorska zaprosiła grupę kobiet. Warsztaty miały na celu przygotowanie zaproszonych osób do przełamania bariery, tak aby móc sobie wspólnie przekazywać oddech. Praca ta dotyka czegoś niezwykle intymnego i pierwotnego, staje się pewnym rytuałem, tyle, że wydaje się, że jest to rytuał bardziej zwierzęcy niż ludzki. Albo rytuał pogranicza, tak jak w przypadku pracy Kowalskiego.



          Natomiast w pracy suki widzimy już wyraźnie zwierzęcą część pracy - odlewy ciała artystki i jej kochanki zostały zarośnięte zwierzęcą sierścią, tak, że ich podobizny, stały się podobiznami stworzeń ni to ludzkich, ni to zwierzęcych. Oczywiście praca ta, tak jak praca Kowalskiego, więcej mówi o nas niż o zwierzętach, ba poprzez zwierzęta stara się tłumaczyć ludzkie zachowania. A może po prostu zachowania naturalne, których się wypieramy? W końcu tutaj mowa też o homoseksualiźmie, który dla niektórych jest symbolem zezwierzęcenia i zarazem, paradoksalnie, czymś zupełnie nienaturalnym. Jak więc to z nami jest? Jesteśmy zwierzętami? Jest to nasza natura?

         To jest niesamowite jak temat zwierząt rozwija posty (i ile zadajecie pytań, które zachęcają mnie do dalszego zgłębiania tematu). Dlatego też, mimo pierwotnym zamiarom, postanowiłam notkę o zwierzętach wydłużyć o jeszcze jedną część, do której chciałabym się jeszcze przygotować ponieważ poruszę w nich tak delikatne zagadnienia, jak wykorzystywanie ciał martwych zwierząt w sztuce, czy nawet ich zabijanie w celach artystycznych. Znajdzie się w niej też problem tworzenia inteligentnych stworzeń mechanicznych. Niestety czuję jednak, że wcześniej potrzebuję chwili oddechu od tego tematu i następna notka, znów z niego zboczy. Niemniej trzecia część będzie i to już w miarę niedługo. Zachęcam do dalszych dyskusji! A co do kojota od Beuysa, wciąż szukam źródeł wystarczająco wyczerpujących temat, żeby móc udzielić Wam jak najlepszej odpowiedzi.

            Przy okazji jako, że zadajecie mnóstwo pytań o rynek sztuki, mam w planach zrobienie wywiadu ze specjalistką od tej materii. Jeśli zatem macie nurtujące pytania, które chcielibyście żebym w Waszym imieniu zadała, to piszcie. :)